środa, 30 listopada 2016

#5 Kraków moim sposobem na stres

Cześć tu Amatorka!
Muszę przyznać, że dawno mnie tutaj nie było. Nie zapomniałam o blogu, nic z tych rzeczy, zwyczajnie zabrakło czasu i motywacji.
Z czym do Was przychodzę? No właśnie... chcę nawiązać do czasu, kiedy mnie nie było. Pojawiło się dużo stresu, jedne egzaminy dobiegały końca to już zaczynały się kolejne. Złość i wykończenie często były na porządku dziennym, a pewne sytuacje mniej lub bardziej poszły po mojej myśli. Wszystko to na mnie zawsze ogromnie wpływa, tak jak teraz.
Jednak niestety wpływa w ten negatywny sposób. Ogrom stresu i zmartwień spowodował ostatecznie słabość, a nawet niemoc do działania. Nadszedł moment fizycznego i psychicznego "wypompowania". Tylko jak z tym sobie poradzić?
Tyle ile ludzi na tym świecie to tyle sposobów. Jedni imprezują, "dżamprezują" popijając napoje wyskokowe, drudzy relaksują się w domu, a inni (w tym ja) potrzebują oderwania od tej szarej rzeczywistości, zmiany otoczenia etc.
Od dłuższego czasu chciałam gdzieś wyskoczyć nawet na 1 dzień, a w szczególności w moje ulubione miejsce. Cóż to takiego? Czy komuś coś mówi miasto królów lub jak można przeczytać w książkach - miasto smogu? Mowa o moim ukochanym Krakowie! Mieście pełnego uroku i piękna, dlatego też Kraków + ja to zawsze dobre połączenie. Co najlepsze z każdym następnym przyjazdem jeszcze bardziej mi się podoba. Uwielbiam długie spacery klimatycznymi uliczkami, przejścia wzdłuż Wisły, rynek, dorożki, hejnał, jarmark, Kazimierz. Wszystko to powoduje, że miasto ma swoją wyjątkową atmosferę.
W Krakowie spędziłam miłe popołudnie, choć mróz dał w kość to mi kompletnie to nie przeszkadzało. Liczyła się chwila, bliska osoba obok i miejsce. Nic więcej. Odcięcie się od zmartwień, zakończenie pewnego etapu i zebranie sił, aby nadal brnąć przed siebie - właśnie tego potrzebowałam.

Oczywiście w mojej torbie nie mogło zabraknąć aparatu, aby podzielić się tutaj kilkoma ujęciami. 



Miałam plan uchwycenia chociaż raz dorożki, jednak... hmm ktoś mi tutaj wybitnie przeszkadzał. Pan Pszczółka miał parcie na szkło. :D

Taka jednodniowa regeneracja zawsze stawia mnie na nogi, a jak u Was? Czy ktoś ma również podobne sposoby? Jak zawsze zachęcam do komentowania.
Miłego dnia, popołudnia, wieczoru. Do następnego! Bajo <3

środa, 9 listopada 2016

#4 "O nie! Moja ulubiona bluzka"

Cześć tu Amatorka!
Jeśli ktoś czytał mój jeden z ostatnich postów "O czym u Amatorki?" to możliwe, że pamięta o poruszonym tam temacie mody. Chyba nikogo tym nie zaskoczyłam patrząc na to kto jest autorem bloga - czyt. ja, Oliwia, dziewczyna, kobieta (pokierowałam się trochę stereotypami). Jak tam wspomniałam, uwielbiam modę i te wszelkie nowinki. Jeszcze gdy połączy się to z przerabianiem, nadawaniem drugiego życia zapomnianym ubraniom to powstanie idealne połączenie.

W tym poście akurat przychodzę do Was z serią "DIY". Nie będzie to nic wielkiego, a zresztą... za chwilkę przekonacie się sami.

Ostatnio zdarzyła się pewna niefortunna sytuacja. Mianowicie, byłam ubrana w jedną ze swoich ulubionych bluzek, ale chwila nieuwagi i... krach! Dziura na środku bluzki. Co teraz? Wybrać opcję szybkiego pożegnania się z bluzeczką czy lepiej rozbudzić kreatywność i wyczarować "coś z niczego"?
Jak na mnie przystało wybrałam opcję numer 2. Stąd też dzisiejszy post. Przedstawię pokrótce cóż to Amatorka wymyśliła, aby nie rozstawać się z czerwoną perełką z szafy. 

Tak miała się bluzka po niefortunnym zdarzeniu. Jak widać dość pokaźne przedarcie. 



Co potrzebujemy do przemiany "niczego" w "coś"?
* szablon wybranego wzoru
* niepotrzebną bluzkę w dowolnym kolorze i wzorze
* nożyczki
* szpilki (do łatwiejszego wycięcia szablonu)
* igłę i nici lub dla bardziej zaawansowanych maszynę do szycia


Przejdźmy do konkretów. 
1. Na początku wybrałam wzór, u mnie jest to akurat serce. Najlepiej aby szablon był mniej więcej wielkości kartki a4. 
2. Dokładnie wycięłam szablon i przypięłam do białej bluzki w celu odrysowania serca na materiale,
3. Następnie odpięłam szpilki i wycięłam z materiału wzór.


Punkt kulminacyjny...
4. Wzór przyszyłam do bluzki.
Można to zrobić ręcznie, ale ja posłużyłam się maszyną, Moim zdaniem wygląda to bardziej estetycznie.
Z brzegami wyciętego serca nic nie robiłam. Chciałam zostawić takie "surowe" wykończenie.

Kilka przeszyć i gotowe!
Nowa / stara bluzka ma drugie życie. Jak widać to bardzo prosty sposób na zakrycie defektu na ulubionej bluzce.



Dajcie znać czy któraś z Was skorzystała z tego prostego sposobu. 
Co sądzicie o przerabianiu ubrań? Może macie swoje ciekawe pomysły?
Piszcie w komentarzach!
Miłego dnia, popołudnia, wieczoru. Do następnego! Bajo <3